Kazachskie skoki narciarskie w coraz głębszej zapaści

  • 2018-05-08 13:22

Powstanie pięknego, nowoczesnego kompleksu skoczni w Ałmaatach miało być początkiem nowej ery w tamtejszych skokach. Rzeczywistość zupełnie rozminęła się z oczekiwaniami. W tym roku upłynęło osiem lat od kiedy skoczkowie z Kazachstanu po raz ostatni mogli cieszyć się ze zdobycia punktów Pucharu Świata.

- Uważam, że miniony sezon był najsłabszym dla drużyny Kazachstanu, od kiedy jestem jej trenerem – twierdzi bez ogródek szkoleniowiec Paweł Wasiljew - Istnieje kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Jednym z nich jest niedostępność skoczni w Ałmaatach. Przez całą zimę na obiekcie można było skakać łącznie przez sześć dni, w grudniu w czasie Spartakiady i pod koniec lutego, kiedy odbyły się mistrzostwa Kazachstanu – ubolewa trener Muminowa i spółki.

Jako powód coraz dalej posuniętego regresu kazachskich skoków Wasiljew podaje też błędy szkoleniowe, nie tylko swoje, lecz także Słoweńca Janeża Debelaka, współpracującego z ekipą ze Wschodu. Debelak został zatrudniony jako trener juniorów, z czasem razem z Wasiljewem zaczął prowadzić pierwszą kadrę. Jego metody szkoleniowe, które sprawdzały się w pracy z młodymi adeptami, przeniesione na grunt seniorski, poniosły kompletne fiasko.

- Sokolenko, Korolew, Żaparow, Karpienko są już po trzydziestce – wylicza Wasiljew – po nich są tylko Muminow (23 lata) i tegoroczny olimpijczyk, 18-letni Tkaczenko (49 i 51 w Pjongczangu – przyp red.). Za nimi brak na tą chwile perspektywicznych 16-17 latków, są tylko dzieci w wieku 12-13 lat. Taka "dziura" w rocznikach wytworzyła się w czasie, gdy na miejscu starych skoczni w Ałmaatach, budowano nowe. To oznaczało cztery lata przerwy w treningu na kazachskiej ziemi dla naszych skoczków. Własnym sumptem postawiliśmy wtedy skocznię dwudziestometrową, na której skakali wtedy dzisiejsi 16-17 latkowie. Nie ma się więc, co dziwić, że nie prezentują oni teraz wysokiego poziomu. Te cztery stracone lata odbijają nam się czkawką i będą się jeszcze odbijać przez najbliższych parę lat.

- Liczyliśmy, że uda nam się wystawić drużynę na tegorocznych igrzyskach – mówi Andrej Werweikin, szef kazachskich skoków - Tkaczenko, dzięki temu że zdobył punkty Letniego Grand Prix w Japonii w ubiegłym roku, zdobył kwalifikację olimpijską. Pozostali mieli zbyt mało punktów. Trudno było jednak o jego dobry występ w sytuacji, kiedy był osamotniony i na nim skupiała się wyłączna odpowiedzialność za reprezentowanie kazachskich barw. Sam wiem, jak ważne jest to, by mieć wsparcie kolegów z reprezentacji.

Tkaczenko, obok młodziutkiego, 13-letniego Daniła Wasiljewa, pozostaje największą nadzieją Kazachstanu na najbliższe lata. Skoczek z Ridder zanotował udaną końcówkę sezonu. Wskoczył do czołowej "10" zawodów Pucharu Kontynentalnego i FIS Cup, co dla jego kolegów z reprezentacji wydawało się na tamten moment nieosiągalne.

Dalsze perspektywy rozwoju skoków w Kazachstanie pozornie nie wyglądają źle, bowiem wśród najmłodszych, chętnych do uprawiania skoków jest bardzo wielu. Podczas ostatnich zawodów dla dzieci w różnych kategoriach wiekowych wystartowało 90 zawodników. Są to głównie skoczkowie z Ałmaat, ale też z miejscowości Ridder, która kiedyś posiadała skocznię K-50 i K-30, a dziś przysyła swoich młodych mieszkańców na treningi do byłej stolicy Kazachstanu.

Inna sprawa jednak, że infrastruktura skokowa w Ałmaatach zaczyna podupadać. Stan techniczny największych skoczni uległ w ostatnim czasie znacznemu pogorszeniu. Choć w 2013 roku ukończono budowę trzech małych skoczni dla najmłodszych, to do dziś niejasny pozostaje ich status prawny. Oficjalnie nigdy nie zostały przekazane do użytku, nieuregulowana jest kwestia właściciela obiektów, a trenować na nich można tylko za zgodą federacji, która bierze na siebie odpowiedzialność za ich użytkowanie. Andrej Werweikin wystosował list do wszystkich organów sportowych w kraju z apelem o zainteresowanie się losem całego kompleksu skoczni.

- Ważne jest, by państwo zwróciło swoje oczy w kierunku sportu, by chciało przyciągnąć go do siebie – tłumaczy Werweikin - Teraz jest wręcz przeciwnie, odpycha go, wciskając w prywatne ręce. Skocznie narciarskie to specyficzne konstrukcje. Jeśli państwo przestanie zwracać na nie uwagę, to się zawalą, tak jak miało to miejsce w Turynie. Nasze skocznie są wizytówką nie tylko Ałmaat, ale całego Kazachstanu. Od 2010 roku organizowaliśmy wiele imprez wysokiej rangi. Były to Mistrzostwa Świata Juniorów, Puchar Świata, Letnie Grand Prix, Igrzyska Azjatyckie, Uniwersjada. Mówi się teraz, że od 2019 roku skocznia będzie sama na siebie zarabiać. To nierealne. Zysk mogą przynosić obiekty, które da się wykorzystywać w celach komercyjnych. Skocznia ma działać na rzecz rozwoju skoków, wypracowywanie dochodu nie jest jej zadaniem.

- Bez przerwy od 2007 roku pracujemy nad pozyskaniem sponsorów. Nikt jednak nie odpowiada na nasze listy i prośby. Jeżeli państwo ostatecznie się od nas odwróci, na kazachskich skokach będzie można postawić krzyżyk – twierdzi z rozgoryczeniem prezes kazachskiej federacji.

W ostatnim czasie w Kazachstanie powstały dwie nowe skocznie, HS 100 i HS 140 w Szczucinsku. Werweikin nie pozostawia suchej nitki na osobach odpowiedzialnych za ich budowę. – Postawiono dwie skocznie przeznaczone dla seniorów i żadnych mniejszych obiektów treningowych. Do tego powstały one w takim miejscu, że są "wydmuchiwane" ze wszystkich stron. Wieje tam tak mocno, że nie da się na nich rywalizować. Skocznie zostały zbudowane bez pytania o zdanie federacji. Gdy przedstawiliśmy naszą negatywną opinię na temat sensu ich powstania, zaproszono specjalistów ze Słowenii, którzy zajęli się kontynuacją projektu.


Adrian Dworakowski, źródło: Caravan.kz
oglądalność: (10819) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Ravv doświadczony
    @anonim @Joker

    Żeby skoczkowie żyli dostatniej? Też mam taką nadzieję.

  • anonim

    Mam nadzieje ze podpatrza w US i A i Kazachstan bedzie rosl w sile...

  • Malopolska doświadczony

    Trzymam kciuki za Kazachstan!

  • Oreo profesor

    Ja się dziwię, że skoki w Kazachstanie jeszcze żyją... sezon po sezonie biją głową w dno... a jednak jeżdżą, skaczą...

  • Tomeson weteran

    "...ubolewa trener Muminova i spółki...", trochę mnie to rozmieszyło. O innych nacjach pewnie by tak nie napisano.

  • Kolos profesor

    Za pod upadnanie skoków w Kazachstanie posrednio odpowiada teź chyba fakt że Kazachowie nie dostali organizacji IO 2022, po tej porażce zapał Kazachów w inwestowanie w sporty zimowe wyraźnie osłabł. I w pierwszej kolejności cierpią skoki narciarskie...

  • kkkk doświadczony

    No niestety skocznie w Szczuczyńsku to porażka. Przydały by się w Ridder. Szczuczyńsk leży chyba na stepie, więc warunki wybitnie nie sprzyjają.

  • MrRadzio doświadczony
    -

    My tutaj jęczymy że w Kazachstanie w którym skoczków nie ma są 2 kompleksy a się okazuje że jest taki bajzel że nawet nasze akcje ze Średnią Krokwią wymiękają... Masakra po prostu. No i szkoda by było gdyby Kazachskie skoki zdechły bo i tak wiele reprezentacji zniknęło...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl