Andreas Felder ocenia początek pracy z Austriakami

  • 2018-08-16 17:30

Jedną z roszad w gnieździe trenerskim, których duża liczba nastąpiła po sezonie olimpijskim, jest objęcie reprezentacji Austrii przez Andreasa Feldera. Zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 1990/1991 zastąpił na tym stanowisku Heinza Kuttina, który dobrowolnie zrezygnował z omawianej funkcji po fali krytyki ze strony tamtejszych kibiców. Z 56-letnim szkoleniowcem, o próbie przywrócenia austriackim gwiazdom blasku, porozmawialiśmy we francuskim Courchevel.

Stefan KraftStefan Kraft
fot. Tadeusz Mieczyński
Michael HayboeckMichael Hayboeck
fot. Tadeusz Mieczyński
Gregor SchlierenzauerGregor Schlierenzauer
fot. Sarah Braunias
Andreas KoflerAndreas Kofler
fot. Tadeusz Mieczyński

- Myślę, że starsi kibice skoków narciarskich mogą mnie pamiętać. Po latach uprawiania tego sportu, zostałem trenerem. Męską kadrą narodową kierowałem po raz ostatni w latach 1995-1997. Od tamtego czasu prowadziłem m.in. niemieckich oraz austriackich kombinatorów norweskich, austriackich juniorów, a także kobiecą reprezentację Austrii. Ostatnią z tych funkcji pełniłem przez cztery minione lata. Teraz nadszedł czas ponownej pracy z panami.

- Jak widzieliśmy, w ostatnich sezonach straciliśmy nieco dystansu do czołowych nacji w skokach narciarskich, którymi aktualnie są Polska, Niemcy i Norwegia. Przeanalizowaliśmy powody takiego stanu rzeczy i rozpoczęliśmy program naprawczy. Staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, aby zmniejszyć dystans do wspomnianych krajów, jednak nie będzie to proste zadanie - przewiduje mistrz świata w lotach narciarskich z 1986 roku.

- Oczywistym jest, iż prowadzenie grupy tak wybitnych sportowców jest wyzwaniem. Zawsze tak jest, kiedy ma się tylu skoczków, którzy przed laty bili się o najwyższe cele. Na przykład Stefan Kraft, który jest aktualnym mistrzem świata na normalnej oraz dużej skoczni. Co prawda zeszłej zimy nie skakał źle, a od najlepszych nie dzieliła go przepaść, jednak nie była to topowa dyspozycja. Pozostali znacznie obniżyli loty. Największym wyzwaniem jest zaszczepienie w tej grupie motywacji, która pomoże im uwierzyć w nowe metody treningowe. W przypadku młodzieży jest to nieco łatwiejsze, niż przy pracy z dorosłymi mężczyznami - zauważa mistrz świata na dużej skoczni z 1987 roku.

Jak wyglądają szanse na powrót do dobrego skakania 34-letniego Andreasa Koflera, który sezon olimpijski stracił z powodu choroby autoimmunologicznej? - Andreas walczy o to, aby wrócić na poziom sprzed lat. Do zimy przygotowuje się z niesamowitym zaangażowaniem, a do wszystkich ćwiczeń podchodzi maksymalnie skoncentrowany. Mam nadzieję, że będzie w stanie tego dokonać. Szczerze życzę mu tego.

Jak dużo nowości znalazło się w planie treningowym? - Wraz z moim sztabem staramy się wlać nieco świeżości w proces przygotowań do sezonu zimowego. Nie są to może innowacyjne metody. Widzimy, jak zachowują się inne drużyny, i jaki efekt to daje. Staramy się zaadaptować wszystko, co najlepsze i odnaleźć właściwą drogę dla austriackich zawodników. Począwszy od najmłodszych, na seniorach z kadry narodowej kończąc. Widzę potencjał w członkach zaplecza kadry narodowej. Tak było przez lata. W klubach i szkołach sportowych intensywnie szkoli się kolejne utalentowane pokolenia, które w przyszłości mogą stanowić o sile tej ekipy.

Nadchodzące Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym są bodźcem motywującym czy generującym dodatkową presję? - Presja na tym poziomie jest zawsze, więc przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w Seefeld nie wpływają na ten aspekt znacząco. Jedyne, co my możemy zrobić, to możliwie najbardziej przykładać się do wszystkich treningów. Zima pokaże, na co to wystarczy.

Prosto po konkursie w Einsiedeln Austriacy udali się do Francji, aby przez tydzień trenować w Courchevel. Co przyniosło krótkie zgrupowanie przed sobotnimi zmaganiami? - Moi zawodnicy skakali w Courchevel niemal każdego dnia. Zdecydowaliśmy się na obóz tutaj, aby efektywnie wykorzystać czas. Powrót ze Szwajcarii do Austrii, a następnie ponowna podróż do Francji nie miały większego sensu. Podjęliśmy wybór o jednej podróży, która zaowocuje kilkoma dniami spokojnego treningu. Kompleks w Courchevel oferuje dobre i zróżnicowane obiekty. Po zawodach we Francji będzie czas na podsumowanie pierwszego etapu startów i nowe wnioski pod kątem następnych miesięcy.

- Mimo drugiego miejsca Daniela Hubera w Courchevel, nie jestem usatysfakcjonowany z dotychczasowych wyników. Inne nacje odczuwalnie odjechały nam przez ostatnie lata, a my musimy znacznie przyspieszyć, aby zniwelować ten dystans. Nie da się zrobić tego z dnia na dzień. Każdy z kadrowiczów ma zadatki na bycie zwycięzcą, jednak musi to poprzeć konsekwentną pracą nad każdym aspektem wpływającym na skoki - dodaje Felder w komunikacie prasowym, który ujrzał światło dzienne w czwartek.

Kogo zobaczymy w japońskiej Hakubie? Do wspomnianego D. Hubera dołączą Manuel Poppinger, Ulrich Wohlgenannt oraz debiutant w zawodach najwyższej rangi - Jan Hoerl. Liderzy, będący po kilku tygodniach podróżowania i startów w ramach pierwszego etapu Letniego Grand Prix 2018, odbędą zgrupowanie na terenie Austrii.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7770) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • bardzostarysceptyk profesor
    Wrzucę swoich parę groszy.

    W sporcie porównywanie przez analogię bywa bardzo ryzykowne i zwodnicze.
    Ale mimo to porównajmy kilka pierwszych konkursów LGP w 2016 gdy to Horngacher rozpoczynał swoją przygodę z polską kadrą w tymi kilkoma pierwszymi konkursami LGP teraz i co Felder zdziałał z Autami.

    O Pytiach i Wernyhorach, którzy teraz wiedzą jak będzie wyglądała przyszłość i układ sił w skokach nawet nie ma co pisać. Kiedyś mówiono że papier wszystko przyjmie, teraz że wszystko przyjmie internet.

  • Pjoter_63 stały bywalec

    Daniel Huber w Hakubie będzie na pewno jednym z bardziej liczących się i nie zdziwie się jeśli opuszczając Japonię będzie blisko TOP 3 w LGP.
    A co do tego że każdy z kadrowiczów ma zadatki na zwycięzce-Nie sądzę, Aigner to przeciętniak i nic więcej.
    Poppinger lub Altenburger to samo. Po za pojedynczymi wyskokami oczywiście.

  • TandeFan23 weteran
    @mc150193 @fankapilcha

    Austria teoretycznie wpadla teraz w czarna dziure.Mlode talenty im wyskakiwaly przez wiele lat jeden po drugim,a teraz faktycznie kandydatow na gwiazdy brak.
    Ale wiesz z drugiej strony niczego nie mozna byc pewnym w skokach.Gdy Domen tak wyskoczyl dwa lata temu w wieku 16 lat wiekszosc sadzila ze oto pojawil sie drugi Schlierenzauer ktory tez w wieku 17-18 lat bedzie zamiatal rywalami.A tu niemila niespodzianka i chlopak totalnie sie posypal.
    Kamil przeciez jako junior skakal przecietnie.Miewal jakies pojedyncze przeblyski,ale ogolnie nie zanosilo sie ze bedzie kim bedzie.

  • mc150193 weteran
    @ZXCVBNM_9999 @zxcvbnm_9999

    "Ważne teraz, aby rozwinęły się kluby (ich trenerzy), no i gminy zaczęły budować/modernizować skocznie."

    Ja tylko czekam na przebudowę ORLINKA i budowę mniejszych skoczni w Karpaczu. Mam nadzieję, że 21 października będzie dniem zwycięstwa, jeżeli zostanie wybrany nowy burmistrz. Dlaczego? Bo będzie MUSIAŁ przedstawić postulat dot. planu reaktywacji sekcji skokowej, bo poprzedni samorząd Karpacza na czele z burmistrzem najpierw przestał finansować sekcję skokową Śnieżka Karpacz, przez co ta sekcja upadła w 2011 roku, potem ta skocznia była wykorzystwana do zupełnie innych celów, by ostatecznie ją zamknąć na 4 spusty. Ok teraz jestem Wrocławianinem (nie tak to miało być) ale przez lata mieszkałem niedaleko Karpacza i chciałbym pojechać na jakieś zawody w skokach narciarskich jako widz w moim rejonie. A komu takie skocznie (małe, średnie i normalne) są potrzebne? PRZEDE WSZYSTKIM NASZYM DZIEWCZYNOM!! No i również dzieciom i młodzieży bo im więcej takich skoczni tym lepiej, bo nie będzie trzeba wyjeżdżać za granicę a to są też koszta. Nie wspominając już o wyposażeniu które też kosztuje.

  • mc150193 weteran
    @mc150193 @fankapilcha

    No jasne, a austriaccy juniorzy leją naszych na głowę. Porównując zaplecze austriackie i polskie to możemy powiedzieć że ich zaplecze przypomina stół do snookera, a nasz wielką wyrwę jak Rów Mariański. Co do Słoweni to czekam tylko, aż ten związek zaproponuje gigantyczne pieniądze Horngacherowi. Jeżeli to się stanie to Słowenia będzie porównywana do Chin w tenisie stołowym. To będzie wręcz upokarzanie rywali i spowoduje, że ta dyscyplina już nie będzie popularna. No może w Niemczech bo tam jest mimo wszystko ogromna siła przebicia i wspomnianej Słowenii.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    A ja myślę, że nie musi być tak źle

    Po tylu latach udało się uzyskać normalny system szkolenia w kadrach narodowych (głównie usunięcie słabszych trenerów, normalne finansowanie kadr B i C) które zbiegło się z pojawieniem nazwisk: Pilch, Wąsek, Czyż, Juroszek, kilku innych juniorów, powraca Kantyka, Zniszczoł, Wolny z dużym progresem, Stękała też coraz lepiej. Horngacher&Maciusiak&Topór powinni sobie z tym poradzić. Ważne teraz, aby rozwinęły się kluby (ich trenerzy), no i gminy zaczęły budować/modernizować skocznie.

    A ze Słoweńcami jest coś dziwnego. Latami są określani jako perspektywiczni i z masą zdolnych juniorów, a cały czas drużynowo po za TOP3 i nie widać przejawów do dominacji...

    Austria może coś ugrać dzięki Stams, ale nie wiem czy się sam Felder sprawdzi.

    Po za tym zdania "Nie widzę dominatorów z tego i tego zawodnika" można włożyć między bajki, Kubacki przez swój styl miał nie wchodzić do TOP30, a Hula... już nie skakać. A widzimy jak jest. Nieoczekiwanie może ktoś odpalić, nawet taki Peier.

  • FankaPilcha stały bywalec
    @mc150193 @mc150193

    Chyba nacje ci się pomyliły. Zamiana z Austriakami? Prędzej ze Słoweńcami, bo jeżeli którakolwiek z czołowych nacji ma sporo młodych zdolnych zawodników, to tylko oni. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby za parę lat bracia Huberowie, Aigner, Schiffner, Aschenwald, Rupitsch czy Leitner zostali światowej sławy dominatorami, jedynie Kraft ma z nich jakieś szanse na sukcesy. O ich juniorach nawet nie wspomnę.

  • mc150193 weteran

    Spokojnie Panie Felder. Za dwa-trzy lata Austria zamieni się miejscami z Polską jeśli chodzi o "potęgi" w skokach męskich. Niestety dla nas a stety dla Austriaków to mają lepsze zaplecze od naszego i to o dwie klasy, więc tamtejsi trenerzy mają większe pole manewru, niż u nas Maciusiak, czy Topór. Co lepsze dla nich, kryzys jest tylko przejściowy i myślę, że Austria wróci częściowo do sukcesów jakie mieli w latach 2005-2014 za czasów Pointnera. Po za tym Felder prowadził samego Andreasa Goldbergera który za jego okresu prowadzenia Austriaków zdobył Kryształową Kulę i wygrał MŚ w lotach w sezonie 1995/1996. Więc myślę też, że Kraft może wrócić do dalekiego skakania w wielkim stylu. Stoch i spółka muszą się mieć na baczności.

  • Major_Kuprich profesor
    Co to tam w tle

    Się dzieje?

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl