Eduard Torok: Jest mi smutno, wiedząc, jak to wszystko się skończyło

  • 2019-03-18 22:15

Eduard Torok, podobnie jak jakiego kolega z reprezentacji Rumunii, Iulian Pitea, był jeszcze przed kilkoma laty uważany za jednego z najzdolniejszych na świecie skoczków z rocznika 1997. Tak jak parę innych dobrze rokujących rumuńskich talentów niczego wielkiego w skokach nie osiągnął, a po słynnej aferze z trenerem Florinem Spulberem, rzucił narty w kąt. Jak się jednak okazuje, nie jest wykluczone, że kiedyś wróci jeszcze na skocznię i to niekoniecznie jako reprezentant Rumunii.

Historia rumuńskich skoków narciarskich sięga co najmniej wczesnych lat 20. Już w 1936 roku pierwszy zawodnik z tego kraju stanął na starcie olimpijskiej rywalizacji. Hubert Clompe w Garmisch-Partenkirchen zajął w gronie 47 zawodników 41 pozycję. Przez całe dziesięciolecia była to jednak dyscyplina mocno podrzędna, wegetująca na absolutnym marginesie rumuńskiego sportu. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero w XXI wieku, między innymi za sprawą austriackiego koncernu naftowego OMV, który wpompował potężne środki w tamtejsze skoki i pchnął całą dyscyplinę z rozmachem do przodu. W Rasnovie rozpoczął się dynamiczny rozwój tamtejszego kompleksu skoczni, a młodzi adepci dyscypliny poczynili w krótkim czasie zauważalny progres. W 2009 roku dzieci i młodzież z Rasnova stały się sensacją finałowych zawodów Lotos Cup w Zakopanem, zwyciężając lub plasując się w czołówce niemal wszystkich kategorii wiekowych chłopców i dziewczyn. Dziś honoru rumuńskich skoków na międzynarodowej arenie broni jedynie Daniela Haralambie, próbująca pukać do szerokiej czołówki Pucharu Świata pań. Udziałem skoków w męskim wydaniu stał się w ostatnich latach potężny regres.

Punktem kulminacyjnym postępującego kryzysu skoków narciarskich w Rumunii były wydarzenia, które szerzej opisywaliśmy tutaj. Pod koniec 2017 roku Pitea i Torok zostali bez słowa informacji wycofani z występów w Turnieju Czterech Skoczni. Na fali wzajemnych oskarżeń i przepychanek wypłynęły szokujące informacje, o tym, że dwa lata wcześniej trener Florin Spulber pobił do krwi Piteę, miał także znęcać się nad nim psychicznie, co doprowadziło młodego skoczka do bulimii. Dla obu niezwykle obiecujących kiedyś zawodników był to koniec przygody ze skokami. Czym dziś zajmuje się Torok? - Obecnie jestem na ostatnim roku studiów na Uniwersytecie w Bristolu, w Anglii. W maju zostanę jego absolwentem. Poza tym pracuję w hotelu, mam to szczęście, że jest wokół mnie grupa fantastycznych osób. To tyle. Często chodzę na siłownię, trudno żeby było inaczej, to od zawsze część mojego życia.

Były reprezentant Rumunii nie jest szczególnie zadowolony ze swoich osiągnięć. Zapytany o największy sukces, miał spory problem z udzieleniem odpowiedzi - Hmm... Tak naprawdę żadnego z osiągniętych przeze mnie wyników nie mogę uznać za wielki sukces. Pomyślmy... Drugie miejsce w FIS Cup w Villach było całkiem przyzwoite. Torok w trzecioligowych zmaganiach wygrał nawet zawody u siebie, w Rasnovie, jednak obsada austriackiego konkursu była zdecydowanie mocniejsza. W 2014 roku w Ałmaatach zajął 29 pozycję konkursu Letniego Grand Prix, czym zapewnił sobie dożywotnie prawo startu w Pucharze Świata. Dlaczego lista godnych odnotowana wyników jest tak krótka? - Kiedy byłem już starszy, zacząłem zauważać, że wiele kwestii w systemie rumuńskich skoków nie funkcjonuje, tak jak powinno. Kiedy zacząłem zadawać pytania, byłem okłamywany lub ignorowany. Potem nastąpiła "walka" między moim kolegą z drużyny a naszym trenerem, co jeszcze bardziej zdestabilizowało zespół. Inna sprawa, że często obwiniałem wszystkich oprócz siebie. Ale w sytuacji, w której nie mogę komuś w pełni ufać, potrafię być trudną osobą do współpracy. Atmosfera panująca od lat w naszej kadrze zdecydowanie nie sprzyjała osiąganiu dobrych wyników.



Jak dziś wyglądają relacje byłego skoczka z rodzimą narciarską centralą i trenerem, który okazał się tyranem? - Zależało mi na kontakcie z rumuńską federacją po całym tym nieprzyjemnym zamieszaniu - wyjaśnia nam Torok - Chciałem tylko przedstawić moje stanowisko i wyjaśnić kilka faktów. Niestety nikt nie che ze mną rozmawiać Próbowałem do nich dotrzeć na różne sposoby, ale nigdy nie dostałem odpowiedzi na żadną wiadomość. Próbowałem dzwonić, ale połączenie było od razu odrzucane. Unikają kontaktu z mojej strony, myśląc, że moim celem jest wywołanie wycelowanego w związek medialnego zamieszania, co nie jest prawdą. Nigdy nie chciałem robić im żadnych problemów. Po prostu do dziś nie otrzymałem jasnego powodu ze strony związku, dlaczego nie jestem im już potrzebny. W każdym razie staram się to zrozumieć, że nie chcą zwracać na siebie uwagi, aby spokojnie robić swoje. Z trenerem Florinem nie mamy sobie nic do wyjaśnienia, on żyje na własnych warunkach, nie zwracając uwagi na to, co ktoś sądzi na jego temat. Poprosiłem go o jakieś wyjaśnienia, ale powiedział, że nie jest odpowiedzialny za to, co się wydarzyło i nie będzie tego więcej komentował. Muszę jednak zaznaczyć, że jako jedyny podniósł słuchawkę telefonu, kiedy zadzwoniłem do niego raz we wrześniu. Przyjmuję, że dziś nie ma między nami wrogości, po prostu nie rozmawiamy ze sobą. Nie chcę szkodzić ani jemu, ani federacji, wszyscy wkładają sporo wysiłku w budowanie całego tego programu rozwoju rumuńskich skoków i szanuję to. Oczywiście wiele sytuacji powinno się potoczyć inaczej, ale to już przeszłość, więc nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Ogólnie rzecz biorąc, staram się nie myśleć o tym zbyt wiele, ponieważ jest mi smutno, wiedząc, jak dobrze to wszystko się zaczęło i jak skończyło.

Kluczem do pomyślnej przyszłości rumuńskich skoków są zdaniem Eduarda konieczne zmiany w systemie. - Potencjał do rozwoju cały czas jest duży, na pewno mamy utalentowanych skoczków, zdolnych osiągać dobre wyniki, ale w obecnym układzie trudno, by wszystko przebiegało prawidłowo. Słyszałem coś o planach budowy nowego kompleksu z dużą skocznią w Borsie (szerzej pisaliśmy o tym tutaj - przyp. red), myślę, że to świetny pomysł, mam nadzieję, że odpowiednie władze wykażą właściwe zaangażowanie, by doprowadzić projekt do końca. To szansa na przyciągnięcie większej liczby dzieci do tego sportu i odnalezienie dużych talentów.

Kilka tygodni temu na profilu Toroka na stronie Międzynarodowej Federacji Narciarskiej pojawiła się na jakiś czas flaga Węgier. Z racji, że były skoczek posiada węgierskie korzenie zaczęto spekulować, że planuje starty pod nową banderą, wzmacniając zespół, nad którym pieczę trzyma od jakiegoś czasu słynny słoweński szkoleniowiec Vasja Bajc. Sam zainteresowany nie dementuje tych doniesień, ale również jednoznacznie ich nie potwierdza, dając do zrozumienia, że sprawa jest póki co delikatna i rozwojowa: - W tej chwili jest za wcześnie, żeby cokolwiek na ten temat powiedzieć. O jakichś konkretach będzie można mówić, gdy moje nazwisko znów pojawi się na liście startowej. Mam wrażenie, że co niektórzy mogą być bardzo niezadowoleni, gdy zobaczą mnie z powrotem na skoczni, ale może to tylko moje odczucie. W każdym razie na dzień dzisiejszy nic nie jest potwierdzone i na tą chwilę nie mogę nic powiedzieć o mojej przyszłości w skokach narciarskich.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12036) komentarze: (17)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Adrian D. redaktor
    @jma @jma



    Próbowałem wycisnąć z Eduarda jakieś bardziej konkretne informacje, ale nie dał się podejść od żadnej strony. Ogólnie to był trochę zaskoczony, że kogoś interesuje jego historia, no ale nie zna mentalności polskich kibiców, dla których takie historie są solą skoków ;) 
    [Moderowany (3936) / 2019-03-19 20:28:21]

    [Moderowany (3936) / 2019-03-19 20:28:40]

  • jma profesor
    @jma @borek99

    No dobra, ale jak to z tym Torokiem jest, bo artykuł długi, a konkretów brak :)
    Nie to, że jakoś krytykuję, bo widzę, że sam Torok nie chce się z niczym wychylać. Pozostają zatem spekulacje, czyli to co forumowicze lubią najbardziej.
    Mnie tylko interesuje kiedy Torok wystąpił oficjalnie o zmianę barw i kiedy mu się kończy karencja, bo tej informacji mi brakuje. To chyba nie jest aż taka tajemnica. Mam tylko nadzieję, że nie zwlekał z oficjalnym zgłoszeniem i że był to listopad'18.

  • borek99 doświadczony
    @jma @jma

    Temat zmiany barw przez Toroka był dyskutowany przez rumuńską federację w listopadzie: https://frschibiatlon.ro/wp-content/uploads/2018/11/SKMBT_C28018111312250.pdf . Niestety chyba nigdzie wyników tej dyskusji nie publikowano (a przynajmniej ja nie znalazłem)...

    Ale: zawodniczka, którą omawiano wówczas wspólnie z Torokiem, czyli Evelin Vivien Laczko zdążyła już zaliczyć sezon 18/19 w barwach Węgier (pojechała i na MŚJ i na EYOWF, a występy zakończyła poważnym upadkiem podczas biegu kwalifikacyjnego na MŚ w Seefeld) - tyle że ona zmieniła też dyscyplinę, w sezonie 17/18 w barwach Rumunii startowała bowiem w biathlonie (w juniorskim pucharze, bez sukcesów) i nie miała nawet wyrobionego FIS Code w biegach w barwach tego kraju, więc tu nie musiała nawet odbywać jakiejkolwiek karencji.

  • Bernat__Sola profesor
    @Bernat__Sola @Wojciechowski

    A to przepraszam Funfacta.

  • Shoutaro doświadczony

    Mam nadzieję, że tak długa przerwa w skakaniu go nie zniszczyła i będzie w stanie wrócić do jako takiego poziomu.

    Oczywiście, szkoda demontażu rumuńskich skoków (zwłaszcza, że mają przecież ładny ośrodek w Rasnovie [czyt. Rysznow - warto by uświadomić naszych komentatorów]), ale czytając ten wywiad, nietrudno oprzeć się wrażeniu, że w dużym stopniu sami są sobie winni.

    Jak przeczytałem, że Eduard zmienia barwy, to w pierwszej kolejności pomyślałem, że na brytyjskie (co też mogłoby być ciekawe), ale po chwili uświadomiłem sobie, że przecież Eduard jest Seklerem, czyli etnicznym Węgrem z Siedmiogrodu (zresztą, nie on pierwszy i nie jedyny wśród rumuńskich skoczków - dość wymienić byłych zawodników Csabę Magdo czy Andreja Balazsa. Seklerszczyzna leży w Karpatach, więc nie dziwota, że wielu narciarzy z Rumunii wywodzi się właśnie stamtąd), a więc siłą rzeczy posiada związki z Węgrami (choć trzeba zaznaczyć, że Seklerzy żyją na swojej ziemi od wieków - to polityka odłączyła ich od macierzystego kraju, przypadek zupełnie podobny do naszych Kresowiaków), aż zastanawiam się, który język jest mu bliższy - węgierski czy rumuński (Seklerzy zachowali ojczystą mowę, jednak tendencje asymilacyjne też są widoczne, szczególnie w młodym pokoleniu).

    Tak czy inaczej, mam nadzieję, że "transfer" się uda i że za jakiś czas znów zobaczymy Toroka na międzynarodowych arenach skoków. Dobrze, że chłopak nie porzucił marzeń i próbuje wrócić.

  • Kolos profesor
    @SebaSzczesny @EmiI

    No tak, wtedy tak, ale tu tej opcji nie ma. Znaczy Torok może chciał ale Rumuni się nie zgodzili?

  • Wojciechowski profesor
    @Bernat__Sola @Bernat__Sola

    Jeśli dobrze pamiętam, Funfact robi(ł) takie zestawienie.

  • EmiI profesor
    @SebaSzczesny @kolos

    Musi mieć jeśli chce skakać w barwach nowej ojczyzny od razu, bez rocznej karencji.

  • Kolos profesor
    @SebaSzczesny @Maks2828

    Nie jestem pewny czy zawodnik musi mieć zgodę federacji z której odchodzi, raczej wątpię. Natomiast ta Federacja na pewno może rzucać kłody pod nogi. Szkoda Toroka jako Węgier mógłby mieć rewelacyjne wyniki (w skali Węgier).

  • Maks2828 początkujący
    @SebaSzczesny @sebaszczesny

    Zawodnik nie może zmieniać reprezentacji o tak, jest Rumun to skacze dla Rumunii a nie nagle dla np. Mikronezji, zawodnik posiadający jakieś korzenie może pod warunkiem zgody obu stron.
    W Polsce to raczej by nie przeszło mamy dużo opcji on jest raczej na samym końcu tej listy.

  • Domin10 weteran
    Torok!

    Wracaj do skoków! Skacz dla Węgier!!!! Polak Węgier 2 bratanki!!!

  • Kierownik_kotlowni bywalec

    Niech idzie do Madziarów, skoro ma węgierskie korzenie, to jedyna szansa, aczkolwiek łatwo mieć nie będzie. To pewne. Ani u nowych rodaków, ani tym bardziej wśród Rumunów. Jak się układały stosunki między tymi narodami w XX wieku - wiadomo. W aspekcie mentalności tamtejszych kibiców to jest zupełnie inny level niż decyzja Moellingera czy pohukiwania Goldiego, że będzie reprezentował Wyspy Hula Bula.

  • Bernat__Sola profesor

    Eduard, oby Ci się udało zmienić barwy. (Offtop znowu a propos localsjresults: ktoś, chyba @Wojciechowski, już obliczał tutaj punktujących bez podium i najwięcej miał Stensrud przed właśnie Korniłowem).

  • Tomeson weteran

    Szkoda, że "stara" gwardia rumuńskich skoczków na czele z Piteą, Torokiem, Tudorem, Kozmą, Mitrofanem zniknęła niemal tak szybko jak się pojawiła ze światowych skoków...

  • jma profesor

    To co jest najciekawsze do powiedzenia w tej sprawie może powiedzieć rumuńska federacja. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby widzieć, że rzucają Torokowi kłody pod nogi. Mam tylko nadzieję, że Edouard złożył już wcześniej procedurę zmiany barw i karencja mu już biegnie. Bo wycofanie go z listy FIS pod węgierską banderą z pewnością nastąpiło po proteście rumuńskiej federacji.
    Pewnie byłoby łatwiej Torokowi przejść do Wielkiej Brytanii - Rumuni mogliby to przełknąć bez bólu i może już mógłby wystąpić w tym roku. Ale przejście do Węgier to dla nich siarczysty policzek.
    Natomiast podejrzewam, że Torok woli Węgry z 2 powodów. Raz, że ma węgierskie korzenia, a dwa, że szkolenie na Węgrzech jest z pewnością na wyższym poziomie i Bajc daje nadzieję na progres w przyszłości. No ale publicznie woli nie drażnić Rumunów tym ciążeniem do Węgier tylko spokojnie odczekać karencję, a nuż uda się ją trochę skrócić.
    Mam nadzieję, że starczy mu wytrwałości oraz brak startów będzie można jednak odrobić treningowo. Fajnie byłoby gdyby niedługo wraz z Molnarem mogliby tworzyć całkiem porządną węgierską parę.

  • Joorny stały bywalec

    Może Bajc by z niego coś wykrzesał, pytanie czy nie jest za późno

  • SebaSzczesny profesor

    Dawajcie go do Polski ! I tak mamy mało zawodników a Torok brzmi dosyć Polsko

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl