Szalony lot Campreghera. "Latem w Szczyrku latałem jeszcze dalej"

  • 2024-01-17 22:48

Jednym z najbardziej emocjonujących momentów dzisiejszego przerwanego konkursu Pucharu Świata w Szczyrku był niesamowity, lecz nieustany lot reprezentanta Włoch, Andrei Campreghera na 108,5 m oddany w bardzo sprzyjających warunkach wietrznych. Podopieczny Jakuba Jiroutka przyznaje jednak, że na Skalitem zdarzało mu się skakać jeszcze o kilka metrów dalej.

- To był zapewne mój najbardziej szalony skok w zawodach, ale latem podczas obozu w Szczyrku dwukrotnie zdarzyło mi się na tej samej skoczni polecieć ponad 110 metrów - mówi nam włoski skoczek. - Podobnie jak dziś, żadnego z tych skoków nie ustałem, to było poza zasięgiem moich możliwości. Jednak najbardziej niesamowity lot oddałem na skoczni w Kranju w Słowenii. Jej punkt K wynosi sto metrów, a rekord należący do Petera Prevca to 119 metrów. Ja poszybowałem tam na 120 metr. Oczywiście nie udało się wylądować. To był jedyny moment, gdy jeszcze podczas skoku zacząłem się obawiać o moje zdrowie. To było czyste szaleństwo. Na szczęście nic mi się nie stało. 

- Dziś nie czułem strachu. Ekscytowałem się tym lotem, był świetną zabawą. Gdy głowa jest poniżej nart, mamy do czynienia z najlepszym uczuciem, jakie może towarzyszyć skoczkowi narciarskiemu. Cieszę się, bo w ostatnim czasie nie oddawałem specjalnie dalekich skoków, poczułem się dzięki niemu o wiele lepiej - przyznaje 22-letni zawodnik, który jest jednak zdania, że dzisiejsza rywalizacja nie miała sensu i rzecz jasna nie jest w tej opinii odosobniony - Przy tym co się działo, przy braku rzeczywistej kompensacji warunków wietrznych przez przeliczniki konkurs nie mógł być sprawiedliwy. To była rosyjska ruletka - uważa.

Campregher jeszcze poprzedniej zimy męczył się w zawodach FIS Cup. Włoch dopiero latem zdobył pierwsze punkty Pucharu Kontynentalnego, które zagwarantowały mu prawo startu w Pucharze Świata, ale już podczas inauguracyjnego konkursu w Ruce zdobył swoje trzy pierwsze punkty PŚ. - Cóż, po części pomogły mi nowe zasady dotyczące sprzętu. Skoki są dziwne i nieprzewidywalne, jednym taka zmiana może pomóc, innym zaszkodzić. Ja znalazłem się w tej pierwszej grupie - przyznawał w rozmowie z naszym portalem po zawodach rozpoczynających sezon.

Autor najdłuższego skoku dzisiejszego dnia musiał wykazać dużo determinacji, by na poważnie zająć się skokami. -  Skoki uprawiał mój kuzyn, więc i ja postanowiłem spróbować, mimo że jest to dyscyplina sportu we Włoszech zupełnie nieznana. Do najbliższej skoczni z miejsca zamieszkania dojeżdżałem, czasem codziennie, samochodem cztery godziny - opowiadał.

Skocznia w Szczyrku jest nieco pechowa dla jego kolegi z reprezentacji, Francesco Cecona. Podczas konkursu Letniego Grand Prix w sierpniu ubiegłego roku poszybował na 107,5 m, odległość dłuższą od oficjalnego rekordu skoczni. Niestety seria, w której Włoch oddał tę próbę została anulowana i stracił w ten sposób status rekordzisty. Gdyby udało się dokończyć dzisiejsze zawody, zdobyłby swoje długo wyczekiwane pierwsze punkty Pucharu Świata. W zaistniałej sytuacji musiał jednak obejść się smakiem.

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5140) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • SzeskaFanStocha bywalec
    @Arturion

    Musi być w pucharze świata na stałe.

  • Kolos profesor
    @Introverder

    Belka nie była za wysoko, tylko Włoch miał podmuch i jeszcze zabrakło mu umiejętności by sensownie wylądować i ustać. W Szczyrku można spokojnie skakać powyżej 110 metra.

  • Introverder profesor

    Miał rację Martin Szmiciu mówiąc, że belka była za wysoko, bo skoro Włoch skoczył tyle, to lepszy zawodnik mógłby się rozbić na płaskim. Wiadomo, że to by tym bardziej "wykosiło" tych z gorszymi warunkami, no ale w sumie i tak Ci co mieli gorsze warunki nie mieli szansy na sensowny wynik, za to bezpieczeństwo byłoby większe.

  • Arturion profesor

    A jednak to jest świetna skocznia. Jak na tak niewielką.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl