Klaus Tuchscherer - ofiara zamachu na skoczni w Lahti?

  • 2023-07-15 12:36

Ta historia wydarzyła się naprawdę, choć mogłaby stanowić fabułę filmu opisującego realia zimnej wojny. Jest tu potencjalna próba zamachu, brawurowa ucieczka, wątek miłosny i przede wszystkim polityka. Ta w najgorszym wydaniu.

Na celowniku Stasi

Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym, Lahti 1978. Reprezentant Austrii Klaus Tuchscherer po świetnych treningach na skoczni normalnej przystępuje do konkursu z myślą walki o medale. Nadzieje rozwiewają się bardzo szybko, bo podczas pierwszego skoku odpina mu się narta, a zawodnik spada na 66 metr. Dzięki świetnemu przygotowaniu fizycznemu udaje mu się zminimalizować skutki swoja drogą i tak fatalnie wyglądającego upadku. Klaus przystąpił nawet do drugiej serii, ale w końcowej klasyfikacji konkursu znalazł się na przedostatnim, 54. miejscu. Wyprzedził tylko startującego w barwach Kanady Polaka, Sławomira Kardasia. Złoty medal zdobywa reprezentant Wschodnich NIemiec, Mathias Buse, który jeszcze się pojawi w tej opowieści. Tuchscherer nie był w stanie szybko pozbierać się mentalnie i fizycznie po tym konkursie. Miał problemy z kręgosłupem i liczne potłuczenia. W zawodach na dużej skoczni finiszował dopiero jako 29. 

Nie ma dziś większych wątpliwości, że miał być to zamach na jego życie lub zdrowie, za którym stała Stasi, czyli tajna służba bezpieczeństwa komunistycznej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Według skoczka to na jej polecenie ktoś mógł poluzować wiązanie przy jego narcie. - Narty były przechowywane w pomieszczeniach, których nie zamykano na klucz i dostęp do nich był całkiem prosty. Oczywiście nie mam na to dowodów, ale biorąc po uwagę wszystko, co dziś wiemy, uważam to za bardzo prawdopodobne  - przekonuje. Żeby zrozumieć dlaczego to NRD-owska policja mogła stać za zamachem na reprezentanta Austrii, musimy cofnąć się o dwa lata.

Ucieczka

Podczas przygotowań do igrzysk w Innsbrucku, na lodowcu Dachstein, reprezentant NRD w kombinacji norweskiej, Klaus Tuchscherer, zakochuje się w pięknej Austriaczce, Annie. Razem knują plan ucieczki sportowca do Austrii zaraz po olimpijskich zmaganiach. Najpierw jednak celem Klausa jest medal najważniejszej imprezy czterolecia, który mógłby być kartą przetargową podczas starań o starty w barwach nowej ojczyzny. Po skoku Klaus zajmuje trzecią pozycję i znajduje się w grze o najważniejsze laury. Po biegu doszło do licznych przetasowań w klasyfikacji. Zawodnik z NRD osiągnął dopiero 20. czas i spadł na piąte miejsce. Do podium zabrakło mu ponad sześciu sekund. Cóż, nie udało się. Teraz nadszedł czas na jeszcze większe wyzwanie - ucieczkę. Wynajęta przez Annę taksówka wiezie Tuchscherera z miejsca zgrupowania reprezentacji NRD do Bischofshofen, tam oboje wsiadają w pociąg jadący do Styrii.

Przypomnijmy, że trwa wówczas zimna wojna, stan ciągłych napięć między komunistycznym Wschodem a Zachodem. Po tym jak Klaus zakotwiczył w Austrii, rozpoczął intensywne starania, by reprezentować swoją drugą ojczyznę. Tyle, że kombinacja wówczas w Austrii prawie nie funkcjonowała. Podczas wspomnianego konkursu w Innsbrucku gospodarze wystawili jednego tylko zawodnika, który został sklasyfikowany na odległej pozycji. Tuchscherer nie miał więc innej możliwości jak przekwalifikować się na skoczka specjalistę. - Chciałem uprawiać mój sport na wolności, pokazać, że można to robić bez brutalnego wyzysku politycznego i szprycowania się dopingiem - mówił po latach. Miał z tylu głowy słowa lekarza kadry NRD Heinza Wuschecha, który rozdając zawodnikom tabletki Oral-Turinabol, tłumaczył, że środki te można przyjmować maksymalnie przez cztery lata, potem organizm zamienia się w ruinę. Nie chciał więc reprezentować już NRD również w obawie o swoje zdrowie.

Za wszystkim stała miłość

Dyrektor sportowy NRD Manfred Ewald chciał namówić Tuchscherera do powrotu, zapewniając go, że uniknie jakiejkolwiek kary. Przekonano jego ojca, by telefonicznie wpłynął na syna. Ten przechodził właśnie załamanie nerwowe, co sprawiło, że Klaus kilka tygodni później wrócił do Niemiec Wschodnich z wcześniejszym zapewnieniem glejtu. - Istniało zagrożenie, że skończę w więzieniu Stasi. Ale chciałem wytłumaczyć rodzicom powody ucieczki i przedstawić im synową - wspomina. Władze dały młodej parze trzy tygodnie na podjęcie decyzji o ich ewentualnej przyszłości w NRD. Tuchscherer za wszelką cenę chciał wracać do Austrii. Przekonał decydentów, że jego ucieczka nie była motywowana politycznie, a za wszystkim stała... miłość. Łatwość z jaką "wypuszczono" go z kraju, kierowała z kolei w jego stronę podejrzenia o szpiegostwo na rzecz NRD.

Już kolejnej zimy 1976/77 reprezentował na skoczniach Austrię, pomimo usilnych zabiegów NRD-owskich działaczy w FIS mających na celu zablokowanie możliwości jego startów.  Zanotował udany występ podczas finału Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen, gdzie znalazł się na piątym miejscu. Żaden ze sportowców reprezentujących jego pierwszą ojczyznę nie podał mu wówczas ręki. Tamtej zimy Klaus wygrał konkurs w Koupio, plasował się w czołówce zawodów w Tarvisio, Murau, Sapporo i Rovaniemi. Na skoczniach był inwigilowany przez reprezentantów NRD, wśród których prym miał wieść wspomniany już Mathias Buse (pseudonim Georg). On sam do dziś, pomimo dowodów jasno go obciążających, nie przyznaje się do tych zarzutów. Monitorował go także legendarny Ulrich Wehling, jeden z najwybitniejszych kombinatorów w historii, były kolega Klausa z reprezentacji wschodnioniemieckich dwuboistów.

Wolność ważniejsza niż medale

- W drużynie Austrii było o wiele bardziej swobodnie i koleżeńsko niż w zespole NRD, gdzie sportowiec był tylko odbiorcą rozkazów, poddanym, który miał wypełniać zadania szkoleniowe i zdobywać medale dla NRD - tłumaczy. Wielkiej kariery skoczka w Austrii nie zrobił, ale notował pojedyncze udane występy. Wygrał Turniej Trzech Narodów, zajął trzecie miejsce podczas Tygodnia Lotów Narciarskich w Ironwood. Karierę skończył w 1982 roku.

Z Anną, którą poślubił, doczekał się dwójki dzieci. Przez ponad trzy dekady pracował jako urzędnik miasta Innsbruck. Mieszka obecnie niedaleko stolicy Tyrolu, śledzi skoki narciarskie, ale wyłącznie w telewizji. 68-letni dziś były skoczek jest wielkim miłośnikiem przyrody, często chodzi w góry, jeździ na nartach i na rowerze. Nigdy nie żałował swojej ucieczki: - Wolności na Zachodzie, której doświadczam od 1976 roku, nie zrekompensowałyby mi żadne medale i kariera sportowa w NRD. 

Czytaj też: Mistrz, oszust, zdrajca - Hans Georg Aschenbach kończy 70 lat


Adrian Dworakowski, źródło: Sportschau.de/ Taz.de+informacje własne
oglądalność: (8419) komentarze: (5)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor

    Jeśli się nie mylę, jego najlepszą lokatą w PŚ było 4. miejsce w konkursie, gdzie na podium stanęło jeszcze 3 innych Austriaków. O tym też można było wspomnieć.

  • Lataj profesor

    Ciekawa historia i to z tego mógł powstać film fabularny oparty na faktach, a nie mało realistyczna fikcja o zawodniczce afrykańskiego pochodzenia (której w realu nie kojarzę). Też bym się bardziej cieszył z wolności niż z trofeów pod batutą reżimu. Swoją drogą, aż zastanawiające, że konsekwencje dopingu dla wschodnich Niemiec nie były bardziej dotkliwe, a upadek fińskich skoków zaczął się od afery dopingowej, która miała miejsce w *biegach*.

  • Fan_ekipy_pod_narty doświadczony
    Ciekawa sprawa..

    Ciekawe jest to że niedawno zacząłem przeliczać stare sezony na nową punktację i dopiero przeliczałem Austrię właśnie z Tuchsecherem xd. Nie wiedziałem że reprezentował kiedyś NRD :0. No a jego historia z pewnością była i jest ciekawa.

  • Arturion profesor

    Raczej szpiegiem na rzecz NRD nie był (bo na pewno był obserwowany przez kontrwywiad Austrii). I w zamach też jednak wątpię, bo to była za mała sprawa. Choć nie wykluczam, bo prosto było wykonać. Gdyby zrobił to samo np. Aschenbach, z podobnym sportowym skutkiem, to już można by się można zastanawiać zupełnie poważnie nad zemstą STASI.

  • Cinu profesor

    Nie znałem tej historii. Świetny artykuł.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl